Elektryczny rower to następca roweru zwykłego, który – oprócz samego transportu – ma za zadanie wspomagać w pewien sposób wysiłek kolarza. Dowiedz się więcej na temat różnych mitów z nimi związanych.
Plotki na temat używania danej maszyny lub korzystania z danego urządzenia nie są nowością. Dawniej ludzie próbowali wyjaśnić sobie niektóre kwestie, jak najlepiej potrafili. Dziś, mimo powszechnie dostępnej wiedzy, sporo osób nadal woli przekazywać błędne informacje, nie upewniając się nawet o ich wiarygodności.
Pierwszy mit odnosi się do miejsca przeznaczenia, w którym stosowane są tytułowe maszyny. Można go obalić bardzo łatwo, na wiele sposobów. Jednym z nich, może być zwykłe spojrzenie na dostępne oferty elektrycznych rowerów. Oczywiście takie przystosowane bardziej do jazdy w górach także się znajdą, jednak część z nich sprawdzi się doskonale w miastach. Drugi sposób może być nieco trudniejszy, jednak warto zaznaczyć, że rowery elektryczne są bardzo popularne na zachodzie, chociażby w Holandii. Rząd bardzo aktywnie wspiera tam podróże rowerem, a wielu mieszkańców tego kraju korzysta na terenach miast właśnie z tytułowej maszyny.
Ten mit można bardzo łatwo obalić. Napęd elektryczny jest pewnego rodzaju wspomaganiem, a nie główną siłą napędową całego roweru. Oznacza to, że i tak dany użytkownik musi dać z siebie nieco wysiłku, aby ruszyć z miejsca. Jeśli bateria w rowerze elektrycznym się wyczerpie, wówczas staje się on rowerem tradycyjnym i nadal jest możliwe dojechanie do miejsca docelowego.
Rower elektryczny można zinterpretować jako rower tradycyjny ze wspomaganiem. Sam silnik faktycznie potrafi dostarczyć nam moc porównywalną do wysiłku zdolnego kolarza, jednak bez naszego wkładu nie będziemy w stanie nawet go uruchomić. Urządzenie wyłącza się w chwili hamowania lub po prostu zatrzymania. Obalić ten mit może również fakt istnienia w niektórych wariantach specjalnych programów, które dostarczają nam daną ilość dodatkowej mocy. Pedałować nadal niestety trzeba, tylko po prostu jest to o wiele łatwiejsze.
Na początku może się to wydawać prawdą. W końcu baterie nie są pionierami, jeśli chodzi o łagodny rozkład w środowisku, nieważne czy mowa tutaj o takich dostępnych powszechnie w sklepach, czy o akumulatorach. Prawdą również jest to, że tego rodzaju baterie są małym problemem. Jednak, aby obalić ten mit, wystarczy zrobić pewne kalkulacje.
Jeśli średnio bateria roweru elektrycznego jest w stanie naładować się w pełni 1000 razy, to jesteśmy w stanie przejechać na niej bardzo dużo kilometrów. Jeśli chcielibyśmy przejechać taki sam dystans samochodem, z całą pewnością wywołamy większe szkody w środowisku naturalnym. Dodatkowo producenci e-rowerów informują o ciągle wzrastającej liczbie baterii, które zostały poddane recyklingowi. Te wszystkie informacje mogą z łatwością obalić ten mit.
Ta kwestia może się różnić w zależności od wybranego kraju. W Polsce rower elektryczny w świetle prawa jest uważany za taki sam pojazd jak rower tradycyjny, o ile ma on silnik przystosowany do maksymalnej prędkości 25 km/h.
Zdj. główne: Wolfram Bölte/unsplash.com